Moja Carmelita
Potargana przez czas i przez miejsce
Przemierzam puste uliczki Kołobrzegu z papierosem w ręku. Jak zwykle przyciągam ich wzrok. Wiecie, w sumie nie jestem taka normalna. Jestem wychudzoną dwudziestoczteroletnią dziewczyną z całym mnóstwem tatuaży ( wielka osa na łopatce, trójkąt na wewnętrznej stronie nadgarstka, litera "M" na karku, królewna śnieżka na brzuchu i jakieś małe, mało znaczące rysuneczki ) i błękitnymi włosami. Aczkolwiek kolor włosów zmieniam co miesiąc właściwie. Korzystam z tego, póki jeszcze mam te włosy. No i oczywiście piercing. Średnio to wygodne, ale cholernie mnie jara. Mam kolczyk w nadgarstku, w wardze, w pępku, a w uchu to już nawet nie liczę, serio. Nigdy ale to nigdy nie zrobię sobie kolczyka w nosie. Wygląda to fatalnie, a kolczyki w nosie to mają krowy. I ogólnie mam bardzo jasną karnację skóry, co bardzo mi się podoba. Nigdy nie podobała mi się ta tzw. uroda hiszpańska czy tam brazylijska. Lubię siebie.
W pracy wita mnie Tomek. Ah, zapomniałam wspomnieć, że jestem tatuażystką. Cholernie, ale to cholernie uwielbiam swoją pracę. A Tomek jest przecudownym przyjacielem. Zawsze mogę na niego liczyć. Z charakteru jesteśmy tacy sami, lecz jeśli chodzi o wygląd, to wyglądam jak jego córka. Fakt, że jest on ode mnie starszy o dwadzieścia lat, bo ma ponad czterdziestkę i rzeczywiście mógłby być moim tatą. Poza tym jest wytatuowany prawie wszędzie, ma długie włosy, zazwyczaj związane w kitkę, jest cholernie umięśniony, ma kilka kolczyków i sporo zmarszczek. No i jest kurewsko wysoki.
- Bierz się do roboty - rzuca krótko, ale z małym uśmiechem.
On nie pyta, jak się czuję, ani czy wzięłam leki. Nienawidzę, kiedy ktoś się o mnie martwi, traktuje jak inną, gorszą... A Tomek doskonale mnie rozumie.
W przerwach czytam. Czytać kocham. Postanowiłam, że przeczytam sto książek do śmierci.
- Może papierosa, Moja Carmelito? - spytał Tomek, wchodząc do mnie na zaplecze. Swoją Carmelitą nazywa mnie już od jakiegoś roku. Szczerze mówiąc - sama nie wiem, skąd mu się to wzięło, ale wolę to, aniżeli Miłość.
- Chętnie - odpowiadam cicho i wyjmuję jednego z paczki. - Zośka dziś u mnie była, mam ochotę stąd wyjechać - powiedziałam nieco przygnębiona.
- Wiesz co? Ja to nie wiem, czemu ty jeszcze pracujesz. Ja na twoim miejscu już dawno bym wyjechał - odpowiedział i zaciągnął się mocno.
- Lubię tę pracę i to miasto. Serio. Ale... kurde, sama nie wiem, czego chcę.
- Ja ci w tym nie pomogę, ale jeśli chcesz, to mogę dziś do ciebie przyjść i obejrzymy jakiś film albo coś.
Tomek lubił do mnie przychodzić. Był okropnie samotny. Mówił, że z wyboru, ale ja wiem swoje. Rodziców nie ma, wychował się w domu dziecka. A kobiety nigdy sobie nie mógł znaleźć, dlatego przychodził do mnie i czasem uprawialiśmy naprawdę kurewsko dobry seks. Po prostu z samotności, ale jako para byśmy nie wytrwali. Nie te charaktery. Czysta przyjaźń.
- Nie, dzięki, ale jak będę potrzebowała towarzystwa, to na pewno dam ci znać. - Puściłam mu oczko, dopaliłam papierosa i wróciłam do czytania.
____
nic się nie działo, flaki z olejem, pisanie idzie mi opornie, w następnym powinno już coś być
o ile będzie następny
Oooo. Wow.
OdpowiedzUsuńno no ciekawie sie zapowiada :))
OdpowiedzUsuń